Gainax & Yoshiyuki Sadamoto

 

Gainax i Yoshiyuki Sadamoto

Planując ten cykl długo zastanawiałam się, czy umieścić w nim bohaterów tego artykułu. W końcu tematem będzie nie konkretny mangaka, ale całe studio i to zajmujące się animacją, nie komiksem. Ale w historii mangi i anime, jak w każdej historii, są tytuły przełomowe, zapadające w pamięć, prawdziwe kamienie milowe. I do nich na pewno zalicza się sztandarowe dzieło Gainax’u „Neon Genesis Evangelion” – dzieło dwóch nietuzinkowych umysłów – Hideakiego Anno i Yoshiyuki Sadamoto.

1.– Artbook Macross – zdjęcie autorki tekstu

1.– Artbook Macross – zdjęcie autorki tekstu

Ale zanim w 1995 roku historia anime zmieniła się na zawsze, było 15 lat porażek, kłopotów finansowych i problemów. A także świetnych animacji o niewykorzystanym potencjale. Było też kilku kumpli, fascynatów S-F i animacji, którzy jako jedni z pierwszych postanowili przekłuć hasło „od fanów dla fanów” w biznes. 

 

Wszystko zaczęło się w 1981 roku, kiedy grupa zapaleńców – fanów fantastyki naukowej – postanowiła zorganizować konwent: zlot dla maniaków takich jak oni. Pierwsze próby zakończyły się fiaskiem, więc nasi studenci (bo byli to w większości studenci Uniwersytetu Kinki w Osace) „podczepili się” pod największą tego typu imprezę – Japoński Konwent Japońskiego S-F, którego 20 edycja wypadała właśnie w Osace. Jako organizatorzy, Yasuhiro Takeda i Toshio Okada uznali, że konwent powinien mieć animowaną sekwencję otwierającą. Sami co prawda rysować za bardzo nie umieli, ale znali kogoś, kto znał kogoś, kto potrafił rysować i animować. I tak do grupy dołączył Hideaki Anno. Razem stworzyli pięcio i pół minutowy film, będący hołdem dla ich ukochanego S-F. Wymyślili też nową nazwę dla imprezy – Daicon III – znaki tworzące słowo Daicon można odczytać jako Osaka, natomiast samo słowo oznacza japońską rzodkiew.

Animacja była wykonana po kosztach, ale nadrabiała braki funduszy pomysłowością. Ona i konwent okazały się wielkim sukcesem. Do tego stopnia, że organizację odbywającego się za dwa lata konwentu i wykonanie animacji początkowej powierzono jeszcze raz tej samej ekipie. Tak powstał „Daicon IV opening”, a grupa zapaleńców założyła studio filmowe „Daicon films”.

I tu zaczęły się pierwsze problemy, które później stały się wizytówką studia. Otóż do animacji twórcy wykorzystali masę elementów, do których nie mieli praw autorskich – począwszy od stroju

2. – Wings of Hommenaise – Plakat filmowy – źródło E-bay

2. – Wings of Hommenaise – Plakat filmowy – źródło E-bay

króliczka Playboya, w który ubrana była główna bohaterka, przez przeciwników z którymi walczyła (a wśród nich był Darth Vader, Alien, czy roboty z serii Gundam), po muzykę którą wykorzystali bez wiedzy i zgody autorów. Skończyło to się pozwami i zakazem dystrybucji, choć pewna ilość kaset VHS i laserdysków została wyprodukowana i sprzedana.

Mniej więcej w czasie, kiedy Hideaki Anno pracował nad animacją Daicon IV, jego koledzy tworzyli serię filmów w gatunku Tokousatsu – czyli filmów o super bohaterach w kostiumach z gumy i lycry walczących z gumowymi potworami lub robotami (najbardziej znanym przedstawicielem tego gatunku w Polsce są niezliczone serie Power Rangers). Do pracy nad tymi filmami wykorzystano wolontariuszy i fundusze z drugiego projektu naszych bohaterów – firmy „General Products”, której celem było produkowanie „garage kit” – czyli figurek postaci i robotów do własnoręcznego sklejenia i pomalowania.

W 1985 roku Daicon Film wypuścił pierwszy swój film aktorski „Yamata Orochi no Gyakusha” w skrócie „Orochi”. Była to ich pierwsza produkcja na profesjonalnej taśmie 16 mm. Film trafił nawet do kin i pozwolił swoim twórcom na zaplanowanie czegoś większego. Był też impulsem do zmiany nazwy na GAINAX – przy czym samo słowo oznacza duży (czyli Gaina w jednym z japońskich dialektów) a litera X została dodana, bo fajnie brzmi.

Młode studio przeniosło się z Osaki do Tokyo i zwróciło uwagę giganta branży rozrywkowej – Bandai, twórców kultowej w Japonii serii seriali i filmów Gundam. I właśnie w Uniwersum Gundama

Gainax chciał zrobić anime. Ale Bandai się nie zgodził, dając w zamian zielone światło do pierwszej ambitnej animacji młodego zespołu – „Royal Space Force – Wings of Honneamise”. Film miał

3. – Nadia Secret of Blue Water – ilustracja Yoshiyuki Sadamoto – Artbook „Der Mond”

3. – Nadia Secret of Blue Water – ilustracja Yoshiyuki Sadamoto – Artbook „Der Mond”

premierę w 1987 roku, i wpisywał się w modne wówczas animowane superprodukcje, jak np. „Nausicaä z doliny wiatru” Hayano Miyazakiego (przy którym to tytule swoje szlify jako animator zdobywał Hideaki Anno) czy „Macross : Do you remember love?”.

Gainax postanowił niejako połączyć oba filmy, tworząc historię dziejącą się w innym świecie, stojącym na granicy wojny, w którym grupa zapaleńców próbuje wysłać pierwszego człowieka w kosmos. Film miał iście kosmiczny budżet – 800 mln jenów. Zebrał też świetne recenzje, a po latach zyskał status „kultowego”. Jednak w momencie premiery okazał się kompletną klapą i przyniósł same straty. Na nic zdała się wielka kampania reklamowa i epicki rozmach fabularno-graficzny filmu. Dopiero wiele lat później został doceniony, podobnie jak Yoshiyuki Sadamoto, który projektował do „Wings of Honneamise” postacie.

Kolejnym ambitnym projektem miało być „Route 20” – planowana jako seria historia o motocyklistach w postapokaliptycznym świecie. Jednak klęska finansowa „Royal Space Force” spowodowała zamknięcie projektu na etapie krótkiej mangi reklamowej, narysowanej przez Sadamoto, oraz kilku cudnej urody artów.

Następne lata to seria średnich lub słabych animacji komercyjnych – teledysków, reklamówek, jednoodcinkowych OVA (Only Video Animated – krótkich animacji produkowanych wręcz hurtowo z myślą o kasetach wideo). Z nich warto zapamiętać jedną – „Appleseed” – ekranizację mangi Masamure Shiro pod tym samym tytułem, której pierwsze dwa tomy ukazały się w Polsce. Jest to cyberpunkowa produkcja o specjalnej jednostce policji działającej w „idealnym” mieście Olimpie.

Ale pierwszym sukcesem zarówno komercyjnym, jak i finansowym, był „Top o nerae!” czyli „Aim for the top: Gunbuster!” – wydana w 1988 roku 6 odcinkowa produkcja o wielkich robotach i

4.- Otaku no video – okładka wydania amerykańskiego – źródło Amazon

4.- Otaku no video – okładka wydania amerykańskiego – źródło Amazon

wojnie z rasą kosmitów. OVA zaskakiwała nie tylko realizmem w podejściu do pilotażu robotów (większą część fabuły zajmowało szkolenie głównej bohaterki), ale też jakością animacji.

Skoro tylko jedna produkcja przyniosła jakieś pieniądze, to z czego Gainax żył? Z projektowania gier wideo. Głównie były to tytuły dla dorosłych, o fabułkach polegających na rozebraniu jak największej ilości postaci kobiecych, ale prawdziwym hitem okazała się zupełnie grzeczna seria. „Princess Maker” – symulator rodzica, który musi wychować samotnie córkę. Rolą gracza jest takie pokierowanie dziewczynką by wyrosła na prawdziwą księżniczkę; albo np. przywódczynię piratów – wyobraźnia tutaj niemal nie miała granic. Gra stała się tak popularna, że jej ostatnia odsłona ukazała się w 2007 roku.

W 1991 roku Gainax wypuścił swoją pierwszą serię telewizyjną „Nadia: The secret of Blue Water”. Serial garściami czerpiący z prozy Verne był czystą przygotówką, nastawioną na akcję. Opowiadał o młodym wynalazcy, który podczas podróży na wystawę światową w Paryżu spotyka tytułową Nadię – ciemnoskórą dziewczynę, posiadającą tajemniczy wisior. Seria ta, silne osadzona w nurcie steampunku, doczekała się 26 odcinków, filmu kinowego i 10 odcinków specjalnych.

Mimo sprzedania „Nadii” do wielu krajów w tym USA, Niemiec, Francji czy Włoch, Gainax nie zobaczył z niej ani jena. Powód? Przez błędy w zarządzaniu, niedokładne czytanie i pisanie umów i po prostu przez głupotę prawa autorskie trafiły do kogoś innego. Studio musiało więc wrócić do produkowania OVA, w tym para-dokumentu „Otaku no Video” – częściowo animowanej, częściowo będącej inscenizowanymi wywiadami produkcji o fanatycznych fanach S-F i gier komputerowych. Tytuł ten w pewnych kręgach zyskał miano

5. Neon Genesis Evangelion – okładka tomu 2 - Yoshiyuki Sadamoto – źródło J.P.Fantastica

5. Neon Genesis Evangelion – okładka tomu 2 – Yoshiyuki Sadamoto – źródło J.P.Fantastica

kultowego, głównie za sprawą projektów postaci w animowanych sekwencjach, wykonanych przez wschodzącą wówczas gwiazdę komiksu – Keichiego Sonodę.

Kolejne problemy załamały Hideakiego Anno. Reżyser, mający zawsze skłonność do depresji, popadał w coraz większe przygnębienie. Czarne myśli, potęgowane przez piętrzące się rachunki i coraz gorszą sprzedaż gier sprawiły, że razem z ówczesnym dyrektorem studia – Yotsuhiro Takedą – postanowili zamknąć Gainax.

Ale jeżeli trzeba odejść, to warto zrobić to z hukiem. Anno napisał scenariusz, a Yoshiyuki Sadamoto zaprojektował postacie i do produkcji rzucili wszystkie siły będącego w regresie studia. Tak oto powstało jedno z najbardziej depresyjnych anime w dziejach – „Neon Genesis Evangelion”. Pozornie typowa historia o wielkich robotach, Evangelionach, i ich nastoletnich

pilotach, walczących w Neo-Tokyo z tajemniczymi olbrzymami nazywanymi Aniołami. W rzeczywistości bezkompromisowa wiwisekcja ludzkiej samotności, braku zrozumienia, poszukiwania sensu życia i dorastania. Ta czerpiąca nawet nie garściami, a wiadrami z symboliki chrześcijańskiej seria początkowo wydawała się kolejną klapą. Dopiero jak zaczęto puszczać ją w paśmie dla dorosłych, zamiast dla młodzieży, przemówiła do tłumów. I to nie tylko w Japonii, ale na całym świecie. Szybko też zyskała miano kultowej.

Jej wyjątkowość potęgowało zakończenie, którego nijak nie szło zrozumieć. Przez swoją dziwaczność, przepełnienie metaforami i niezrozumiałą często symboliką zyskało potoczą nazwę „zakończenia w stylu Gainax”. Określenie to oznacza końcówkę serii czy filmu która zupełnie nie ma sensu, lub co gorsza ma sens tak głęboko ukryty, że próba jego zrozumienia może prowadzić do obłędu.

6. Neon Genesis Evangelion – okładka tomu 1 i 11 – Yoshiyuki Sadamoto – zdjęcie autorki tekstu

6. Neon Genesis Evangelion – okładka tomu 1 i 11 – Yoshiyuki Sadamoto – zdjęcie autorki tekstu

Można się tylko domyślać, że za końcowym szaleństwem stały zaburzenia psychiczne Anno. Zresztą trafił on, po zakończeniu emisji, na terapię, nie potrafił  bowiem poradzić sobie z natłokiem emocji. Terapia ta zaowocowała trzema filmami kinowymi, które miały rozjaśnić mroki zakończenia serialu i wyjaśnić „co u licha ciężkiego autor miał na myśli?”, ale tylko skomplikowały sprawę. Dlatego, dla wielu osób, w tym piszącej te słowa, jedynym normalnym zakończeniem jest to występujące w mandze.

Właśnie, komiks. Kiedy zapowiedziano, że powstanie serial, jako jedną z „platform reklamowych” do nowego projektu została manga narysowana przez Yoshiyukiego Sadamoto, według oryginalnego scenariusza Gainax’u – przynajmniej przez kilka pierwszych tomów, a dokładnie do tomu czwartego. Potem oba media znacząco się rozchodzą.

Rozbieżności wynikały z czasu rysowania komiksu. Początkowo w Japonii był on publikowany w miesięczniku, po jednym rozdziale. Co ciekawe, pierwotnie w Polsce był on publikowany również w formie 32 stronicowych zeszytów, dostępnych w prawie każdym kiosku. Dopiero w 2004 roku wydawnictwo J.P.Fantastica rozpoczęto publikację w tomikach. Wracając do wydania japońskiego – dość szybko inne projekty, a także wizja artystyczna Sadamoto spowodowały, że przestał trzymać się terminów. W efekcie manga NGE była publikowana przez 20 lat! Trwało to od 1994 do 2014 roku i zakończyła się liczbą 14 tomików – pomiędzy którymi przerwy w wydaniu wynosiły niekiedy dwa lata.

Ale opłacało się, w końcowych tomach rysunek jest po prostu obłędny: niesamowicie precyzyjny, dynamiczny i pełen detali. Tła zachwycają szczegółowością, a rysunek postaci, mimo typowych dla

7. O dziewczynie skaczącej przez czas – rysunki  Kotone Ranmaru, źródło Waneko

7. O dziewczynie skaczącej przez czas – rysunki Kotone Ranmaru, źródło Waneko

twórcy deformacji, jest niesamowicie realistyczny w sposobie uchwycenia ruchu. A co najważniejsze, Sadamoto napisał na nowo całe zakończenie, niby nawiązujące do filmów kinowych, ale jednocześnie jednoznaczne i – co może wydać się dziwne – pozytywne.

Autor narysował też kilka artbooków, wydanych również poza granicami Japonii, a także dwa krótkie komiksy „Dirty Work” i „System of Romance”. Jednak jego specjalnością pozostało projektowanie postaci – czyli chara design. Jego projekty mogliśmy podziwiać wydanych przez Waneko „Summer Wars”, „Wilcze dzieci” oraz „O dziewczynie skaczącej przez czas” – są to adaptacje komiksowe filmów kinowych, przy których Sadamoto maczał palce. Część z nich można obejrzeć czasem w Polskiej telewizji. Są to produkcje zupełnie inne od prac Gainaxu. Przede wszystkim nie są kontrowersyjne. „Wilcze dzieci” opowiadaj na przykład o matce, która samotnie wychowuje dzieci; zaś „O dziewczynie skaczącej przez czas” o skutkach manipulacji czasem.

Generalnie urodzony w 1962 roku artysta, będący absolwentem grafiki na Tokijskim Uniwersytecie Zokei, jest raczej grafikiem i projektantem, niż mangaką. Wykonuje on głównie statyczne ilustracje (tzw. arty, lub concept arty), ale także projektuje okładki np. do czasopism lub płyt. Mi osobiście szczególnie podobają się jego akwarele oraz prace wykonane suchą pastelą.

Sadamoto nie tylko projektował postacie dla takich anime Gainaxu jak „Top o nerae!”, czy „Nadia: The Seceret of Blue Water” (trzeba też zauważyć, że Shinji główny bohater Evangeliona jest bardzo podobny – specjalnie! – do Nadii), ale pracował też dla innych wytwórni zajmujących się animacją, czy projektował potwory do filmów aktorskich (jak, np. aktorska wersja, wydawanej również w Polsce mangi „Atack on Titan!”).

8. – Artbook Der Mond – Yoshiyuki Sadamoto – zdjęcie autorki tekstu

8. – Artbook Der Mond – Yoshiyuki Sadamoto – zdjęcie autorki tekstu

Wracając do Gainaxu i kończąc temat Evangeliona należy zauważyć, że serial i franczyza zarobiły na przestrzeni lat niebagatelną kwotę 2 bilionów dolarów, wliczając w to książki (należące do gatunku tzw. Light novel czyli powieści dla młodzieży – wydawane w Polsce przez wydawnictwo J.P.Fantastica), gry, spin-offy i w końcu nową tetralogię „Rebuild of Evangelion”, o której jeszcze wspomnę. Sam serial, w wersji odświeżonej, można obecnie oglądać na jednej z platform filmowych, dostępnych też w naszym kraju. Jako ciekawostkę dodam, że po japońskich torach jeździ Shinkansen inspirowany wyglądem jednej z Ev.

Gainax w końcu miał pieniądze i mógł animować co chciał. W 1998 roku wydał adaptację mangi „His and Hers Circumstances” („Kareshi Kanojo no Jijou” – w skrócie KareKano). Jest to typowy romans szkolny, z silnymi wątkami komediowymi – w swoim gatunku bardzo dobry. Następna również była komedia, tym razem tylko dla dorosłych, „Oruchaban Ebichu”, o chomiczce i jej pani. Brzmi to niewinnie, ale zapewniam, że jest zupełnie odwrotnie. Oba te tytuły swego czasu były dość popularne, ale teraz są raczej zapomniane.

Inaczej sprawa ma się z animacją stworzoną na przywitanie nowego milenium – czyli FLCL, powszechnie znaną jako Furi Kuri. Jest to surrealistyczna, szalona w każdym calu historia „nastolatka takiego jak ty”, w którego życie z impetem wjeżdża Haruko. Czyli różowowłosa właścicielka skutera marki Vespa, którym na dzień dobry taranuje protagonistę, przy okazji waląc go gitarą. A chwilę potem z głowy głównego bohatera wychodzi robot bojowy, miasto atakują kosmici, szpiedzy z tajnej organizacji medycznej,

9. – Ilustracja FCLC – źródło Toonami

9. – Ilustracja FCLC – źródło Toonami

agenci z niewiadomo jakiej agendy rządowej, a z górującego nad miastem żelazka buchają kłęby pary. A wszystko to w oparach absurdu i setkach nawiązań do ówczesnej popkultury. Poszukiwaczy poloniców w japońskiej animacji ucieszy na pewno fakt pojawienia się w serii naszego Fiata 125p.

O FLCL, podobnie jak o Evangelionie, napisano tomy, więc zainteresowanych odsyłam do Internetu lub książek, sama tylko zaznaczę, że ta 6 odcinkowa seria była rewelacyjnie narysowana i świetnie udźwiękowiona. Co ciekawe, podobnie jak Eva, również Furi Kurii początkowo przeszło w Japonii bez echa, i dopiero wielki sukces w USA sprawił, że doczekało się statusu serialu kultowego. W 2018 roku powstały jego dwie kontynuacje, ale wykonało je inne studio i były dużo słabsze od oryginału.

Po FLCL Gainax zaczął, mówiąc wprost, szukać pieniędzy i wziął się za ekranizacje mang i gier komputerowych, co samo w sobie nie jest złe, ale problemem była ich jakość. W 2001 roku wyszła pierwsza z  nich: ecchi (czyli erotyzująca) komedia o robocie-pokojówce pod tytułem „Mahoromatic”, oraz jej kontynuacja wypuszczona kilka lat później. Między nimi była ekranizacja największego hitu growego Gainaxu – czyli „Princess Maker” – seria, która przeszła prawie niezauważona. Trochę świeżości wniosła „Abenobashi Mahou Shoutengai” opowiadająca o dzielnicy handlowej w Osace, która nagle zyskuje magiczne moce. Tytuł parodiujący modne wówczas tematy popkulturowe zyskał nawet spory rozgłos, a potem znikł w odmętach historii anime.

10. – Cutey Honey – okładka wydania zbiorczego – E-bay

10. – Cutey Honey – okładka wydania zbiorczego – E-bay

Kolejną serią opartą na franczyzie była „RE: Cutey Honey” – trzyodcinkowa OVA będąca wariacją na temat szalenie swego czasu popularnej serii „Cutey Honey”. Opowiada ona o androidce mającej zdolność zmieniania wyglądu i walczącej ze złowrogą organizacją „Panther Claw”. Wersja Gainaxu miała świetny, postmodernistyczny i psychodeliczny początek oraz kompletnie skopane zakończenie. I jak spora część prac Gainaxu była przeznaczona raczej dla dojrzałego widza.

W 2004 roku, na 20-lecie studia nakręcono drugą część swego pierwszego hitu – „Top o Nerae 2!” („Gunbuster 2: Diebuster”). Seria, chwalona za warstwę techniczną, zebrała raczej mieszane recenzje i nie przyniosła ani takiej popularności, ani dochodów, na które liczył zadłużony Gainax. I to pomimo faktu, że znów akcja działa się wokół ukochanych przez Japończyków wielkich robotów.

Studio postanowiło więc iść po najmniejszej linii oporu, tworząc ze studiem Shaft kolejną komedyjkę ecchi o pokojówkach. „He is my Master” zyskało dużą popularność i odwrotne do niej recenzje krytyków. Ale dało impuls, głównie finansowy, do kolejnej serii telewizyjnej, która okazałą się wielkim hitem, zwłaszcza w USA.

Mowa o „Tengen Toppa Gurren Lagann” (lub po prostu „Gurren Lagann”) – 27 odcinkowej serii o, jakże by inaczej, wielkich robotach. Gainax i pierwszy raz siedzący na fotelu reżysera Hiroyuki Imashi (wcześniej był animatorem w studiu) zrobili to, co umieli najlepiej – wzięli schematy stosowane w historiach o mechach (w tym kilka, które sami stworzyli) i obrócili je o 180 stopni. Stworzyli anime świeże, interesujące i pod każdym względem dopracowane. Tym razem i krytycy i widzowie byli zgodni, „Gurren Lagann” to po prostu kawał dobrej rozrywki, z typowym dla Gainax’u drugim dnem i zapadającymi w pamięć bohaterami.

11. – „ Panty&Stocking  with Garterbelt”- okładka wydania amerykańskiego - źródło E-bay

11. – „ Panty&Stocking with Garterbelt”- okładka wydania amerykańskiego – źródło E-bay

Niestety zarówno serial jak i dwa późniejsze filmy kinowe dziejące się w tym świecie były jednymi z ostatnich udanych prac studia. Można powiedzieć, że dalej była równia pochyła, z nielicznymi wyjątkami w formie średniaków.

Pierwszą serią, pokazującą, że coś jest mocno nie tak, była adaptacja mangi „Shikabane Hime:Aka” i jej kontynuacja z dopiskiem „Kuro”, czyli historia nieumarłych dziewczyn, walczących z wariacją na temat zombie. Wtórny pomysł i kiepskie wykonanie sprawiły, że seria nie zyskała zbytniej przychylności fanów, i co za tym idzie, nie przyniosła dochodów. A również była kooprodukcją i miernymi zyskami trzeba było się podzielić. Może dlatego następna seria została przygotowana w stylu tanich, amerykańskich kreskówek jak „Atomówki”.

Nie bez kozery wspominam o tym tytule, bowiem „Panty & Stocking with Garterbelt” często jest nazywana wyjątkowo niegrzeczną parodią „Atomówek”: przeznaczoną tylko dla dorosłego widza, trzeba zaznaczyć. Historia dwóch anielic, które za złe prowadzenie się zostały zesłane na ziemię i by wrócić do nieba muszą zebrać dostateczną ilość dobrych uczynków znów spodobała się, zwłaszcza w USA. Może dlatego, że znów reżyserujący Hiroyuki Izaishi w założeniu skierował serię do widzów zza oceanu. I to do specyficznego typu widzów, bowiem kloaczny humor odrzucił wielu „typowych” fanów japońskiej animacji. Przemówił za to do osób zainteresowanych i wychowanych na produkcjach typu „South Park”, czy nasi polscy „Włatcy Móch”. Eksperyment był więc nie do końca udany, choć w pewnych kręgach zyskał duże grono miłośników.

Na szczęście kolejna seria okazała się przyjemnym pod każdym względem średniakiem. Akcja „Dantalian no Shoka” dzieje się w latach 20-tych XX wieku i opowiada o magicznej bibliotece. Przechowywane są w niej genshou – książki obdarzone nadnaturalnymi mocami. A strzeże ich wróżka-bibliotekarka Dalian i właściciel biblioteki Hugh Antony. Epizodyczna akcja i solidne

12. – „Madaka Box” - okładka wydania amerykańskiego –źródło  E-bay

12. – „Madaka Box” – okładka wydania amerykańskiego –źródło E-bay

wykonanie, z bardzo melodyjną czołówką, dały, jak wspomniałam serię niezłą, ale nie zapadającą w pamięć.

Następny tytuł Gainax’u był czteroodcinkową reklamą samochodów Subaru. Przyzwoitą i pomysłową, ale tylko reklamą. Potem było gorzej. „Madaka Box” i jej kontynuacja „Madaka Box Abnormal” były ekranizacją szalenie wówczas popularnej mangi o tym samym tytule. Problemem był fakt, że zekranizowano tylko kilka pierwszych tomów z 22 częściowej sagi, urywając zakończenie. Nie przysporzyło to oczywiście fanów. Zwłaszcza, że kulało też wykonanie, a główna bohaterka była niesamowicie irytującą „chodzącą doskonałością”. Choć to ostatnie, to raczej wada oryginału.

Potem, w 2013 roku powstała kolejna ekranizacja mangi i kolejna porażka – mowa o „Stella Jogakuin Koutouka C3-bu”, co na angielski tłumaczy się jako „Stella Women Academy High School Devision Class C3”. Jest to seria o bardzo popularnym w Japonii sporcie „Air Soft Gun” będącym połączeniem Paintballa z kolekcjonerstwem. Różnicą od strzelania kuleczkami z farbą jest to, że bronie są replikami prawdziwego uzbrojenia, a strzela się plastikowymi kulami. Wydawało by się, że ciężko spaprać historię potyczek między ładnymi dziewczynami, a jednak się udało. W tej serii leżało prawie wszystko, łącznie z oprawą techniczną, z której jakości zawsze Gainax słynął.

Kopaniem leżącego byłoby wspomnienie o „Magica Wars” – serii o magicznych dziewczętach-personifikacjach japońskich regionów geograficznych, o trwających 2 minuty odcinkach. Co samo w sobie nie brzmi źle, ale starannie pozbawione charakterów postacie położyły całość. Również kolejny tytuł – będący kontynuacją wspomnianej wyżej reklamy samochodów,

13. – „Evangelion” 1.11 – (Nie) jesteś sam – okładka wydania polskiego

13. – „Evangelion” 1.11 – (Nie) jesteś sam – okładka wydania polskiego

choć sam w sobie przyzwoity, jest smutnym zakończeniem dotychczasowej kariery Gainaxu.

Przyczyną tak gwałtownego spadku jakości może być fakt, że ze studia odeszli jego najwięksi twórcy. W 2006 roku Hideaki Anno założył studio „Khara” – które zostało producentem czterech filmów kinowych „piszących” na nowo historię „Neon Genesis Evangelion” (tak zwany „Rebuild of Evangelion”), przy czym pierwszy z filmów, „Evangelion 1.11 (Nie) jesteś sam”, ukazał się swego czasu w Polsce na DVD.

Potem w 2011 roku twórca drugiego wielkiego hitu, Gurren Lagann”, Hirayuki Imaishi odszedł z kilkoma kluczowymi animatorami, zakładając studio Trigger. Zresztą często jest ono nazywane przez fanów „Prawdziwym Gainaxem”. Trigger wypuścił takie tytuły jak „Little Witch Academia” (którego mangową wersję wydało w Polsce Studio JG, a która jest uroczą serią o szkole magii przeznaczoną dla młodszych czytelników), czy świetnie przyjęte przez krytyków i widownię BNA.

Można więc sądzić, że Gainax chyli się ku upadkowi, bowiem ma wyraźne problemy zarówno ze scenariuszami, jak i finansami. Tym ostatnim nie pomógł fakt, że przegrali oni proces i musieli zapłacić studiu Khara 100 mln jenów tytułem praw autorskich do NGE. Również wizerunkową klęską był fakt skazania jednego z dyrektorów Gainax’u na 2,5 roku więzienia za molestowanie aktorki głosowej. Z drugiej strony, nie jest to pierwszy wyrok na kierownictwo tego studia – w 1999 ówczesny dyrektor Yasuhiro Takeda został skazany za niepłacenie podatków. Wtedy Gainax odbił się od dna, jak będzie teraz – zobaczymy. Choć sama nie jestem w tej kwestii optymistką.

Bibliografia:

Tytuły wydane w Polsce (prace Yoshiruki Sadamoto):

  • Neon Genesis Evangelion – wydawnictwo J.P.Fantastica – 2004-2014 – 14 tomów
  • Summer Wars – wydawnictwo Waneko –2018 – 3 tomy –  projekt postaci
  • Wilcze dzieci – wydawnictwo Waneko – 2015 – 3 tomy – projekt postaci
  • O dziewczynie skaczącej przez czas – wydawnictwo Waneko – 2018 – 1 tom – projekt postaci

Książki:

  • Neon Genesis Evangelion -ANIMA- wydawnictwo J.P.Fantastica – 5 tomów – nadal się ukazuje

Filmy:

  • Evangelion 1.11 (Nie) jesteś sam – Anime Gate – DVD

         

                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                            Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych.

Moja e-bibliotek@ liderem informatyzacji na Mazowszu

Projekt jest realizowany w ramach programu 2.1 E-usługi, Poddziałanie 2.1.1 E-usługi dla Mazowsza, typ projektów Informatyzacja bibliotek, w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Mazowieckiego 2014-2020.

Menu

Biblioteka Publiczna Gminy Grodzisk Mazowiecki

ul. 3 Maja 57
05-825 Grodzisk Mazowiecki

tel: 22 120 29 00
kontakt@biblioteka.grodzisk.pl